wtorek, 4 sierpnia 2009

Gdy każde spojrzenie boli... DRAMA – PO PROSTU DRAMA

Tak jest z chwilą odjazdu. Ostatni tydzień w Mansie, ostatni tydzień w oratorium, ostatnie chwile... Wiem, że teraz jest - powiedzmy - „czas żałoby”, że potrzeba czasu i wszystko wróci do normy, uspokoi się, ale już nigdy nie będzie takie samo... A emocje są emocjami.
Codziennie wstaję przytłoczona ciężarem swojego serca. Ale świadomość nieuchronnej utraty każe mi cieszyć się kolejnym dniem w Mansie, kolejnym dniem z dziećmi. Nie jest to jednak takie proste – trudniejsze niż myślałam. Godzina 14:00 – idziemy. Gdy zamyka się za nami brama z oddali słychać „Waisa” (idą) i zaraz widzę gromadkę
biegnących dzieci i wtedy zaczyna się...: każde spojrzenie, każdy uśmiech... boli. Czuję w swoich oczach i widzę w oczach dzieci tą iskrę pożegnania. Straszne są chwile świadomości UTRATY NA ZAWSZE, (zwłaszcza takiej utraty!!!). Już nie trzeba ich uspokajać, uciszać..., nasłuchują każdego słowa, przypatrują się każdemu ruchowi i ... szukają spojrzeń, których ja z jednej strony unikam, a z drugiej strony chłonę jak mogę... To jest prawdziwe „uświęcanie” - torturowanie samego siebie... Brzmi to dramatycznie, ale koniec to DRAMA, którą trzeba po prostu przeżyć. W niedzielę jedziemy do Lusaki i tam będziemy oczekiwać na wylot. Oratorium zostanie zamknięte, dopóki nie przyjadą dwie nowe duszyczki do biegania z dzieciakami, na co wszyscy czekają.
Ogarnęła mnie tu miłość, której się nie spodziewałam. Nie do mnie, nie do końca ode mnie, lecz jakby pomiędzy, jakby tu powstała, wyrosła, narodziła się i w TAKICH dramatycznych chwilach, ona jest po prostu ZADOWOLONA...?!
Nie można tak dramatyzować! Trzeba zrobić z niej coś dobrego! Tylko jak? Panie, pomóż.


Ostatnie chwile...

1 komentarz:

Kasik pisze...

Asiu, zawsze kiedy opuszczam Albanię czuję podobnie. Zostawiam tam kawałek serca. I choć nie spędzam tam roku, tylko miesiąc żal i smutek jest ogromny. W tym roku postanowiłam być do końca radosna. Z wielkim trudem udało się. Życzę, by Pan Bóg dał Ci siły właśnie do pożerania wielkiej radości z tych ostatnich dni, jakie zostały w Afryce. A dwie duszyczki, które zjawią się w Mansie pod koniec września będą dzielić się sobą z dziećmi przez kolejny rok. Trzymaj się dzielnie.
KAsia MWDB