piątek, 12 czerwca 2009

W pewien piątek...

Żegnam dzieci przy bramie... Widzę przed sobą dużą gromadę, w której moje spojrzenie przyciągają oczy Annie – często roześmiane, ale równie często „nadpoważne” dla 13-letniej dziewczynki. Dziś są jeszcze inne. Pytam ją: „Czy jesteś smutna?”
„Moja mama jest w szpitalu” – słyszę w odpowiedzi. Stoję..., stoję... i rozumiem. Opieram swoją rękę na jej ramieniu i obiecuję modlitwę. Widzę łzy w jej oczach. Tego samego dnia podchodzi Brian mówiąc, że zmarł mu wujek. W kulturze afrykańskiej wujek jest jak drugi ojciec (często też taki zwrot jest wobec niego stosowany). Również obiecuję modlitwę. Tylko tyle mogę zrobić. Po chwili zdaję sobie jednak sprawę, że aż tyle mogę zrobić. Najlepsze co mogę zrobić to znaleźć siłę poza sobą.

Brak komentarzy: